poniedziałek, 7 października 2013

Epilog

Potem już wszystko potoczyło się szybko. Ustaliliśmy datę ślubu, rozesłaliśmy zaproszenia i oto stanęłam na ślubnym kobiercu z mężczyzną mojego życia.
Wieczór panieński był niezapomniany. Muszę przyznać, że przeżyłyśmy go dość grzecznie, ale i tak zapamiętam go do końca życia. Zaprosiłam Agatkę i Ewę Piszczek. Wspólnie nałożyłyśmy sobie maseczki odżywiające na twarz i rozmawiałyśmy na temat facetów. Opowiadałam dziewczynom jak to naprawdę było z naszą miłością. One też podzieliły się ze mną doświadczeniem życiowym jako małżonki z kilkuletnim stażem. Jakie to słodkie, gdy Aga mówiła, że mimo tego, że są kilka lat po ślubie, Kuba non stop czymś ją zaskakuje. Ewa opowiadała, że Łukasz podobnie. Ostatnio zafundował jej skok na bungee, a czasem po prostu przyniesie śliczną róże.
-Wow, jesteście udanym małżeństwem - stwierdziłam
-Owszem, chociaż kłótnie się zdarzały, ale nie jesteśmy z tych co milczą całymi dniami. Od razu się godziliśmy - powiedziała Ewa
-Powiem Wam w sekrecie, że Kuba czasami nie kupuje mi kwiatów z kwiaciarni, ale jedzie na łąkę, żeby je pozbierać. Słodkie, takie chłopięce, prawda? - stwierdziła rozmarzona Agata
-Dowód na to, że Cię kocha - stwierdziłam i dodałam - Mam nadzieję, że jeśli chodzi o Roberta będziemy na dobre i na złe. Tyle już przetrwaliśmy - zadumałam się
-Na pewno. Elizuś, on Cię przecież kocha ! - przytuliły mnie
-Dzięki, kochane, za to że jesteście ! - przytuliłam je jeszcze mocniej
-Cieszymy się, że będziesz kolejną Wag's. Wiesz, pewnie będziesz wybierana w plebiscytach jako ta najładniejsza - stwierdziła Ewka
-Ewuś, kochanie, chyba sobie żartujesz - uśmiałam się serdecznie
-Nie mów tak, jesteś śliczna i młoda - powiedziała Agata
-Wiecie co ? Nic się dla mnie nie liczy, byle by być z Robertem. Kocham go nad życie - powiedziałam
-W końcu już jutro Wasz ślub. Jak się z tym czujesz? - zapytała Ewcia
-Nie dochodzi to do mnie, ale jednocześnie cieszę się jak dziecko, które nazajutrz ma iść z rodzicami na plac zabaw. To takie błogie , ale w sumie trochę się boję - stwierdziłam
-Nie bój się , nie bój skarbeńku, życzę Ci duużo miłości i szczęścia z naszym Robciem. Mamy nadzieję, że godnie się z nim zaopiekujesz - powiedziały
-Dzięki dziewczyny - uściskałam je i dodałam - Przepraszam, że was o to pytam, ale nie wiecie, czy Robert miał jakieś dziewczyny przede mną? Jakoś nie miałam odwagi się go o to pytać - powiedziałam
-Chyba sobie żartujesz ! - zaśmiała się Ewa - On miał niesamowite wytyczne a'propos dziewczyn. Kuba z Łukaszem dość często próbowali go swatać, ale nigdy mu nic nie pasowało. Czekał na tę jedyną - na ciebie - uśmiechnęła sie
-Ojejuniu, jak miło mi to słyszeć, że nie był kolesiem, który zmieniał dziewczyny co tydzień - szczerze się ucieszyłam
-No co ty, on nie  z takich. To naprawdę świetny, skromny chłopak. Będziecie na pewno szczęśliwi - powiedziała
Chciałabym, żeby Robert też tak zawsze o mnie zabiegał. Jako świadków wybraliśmy sobie Błaszczykowskich. W końcu to oni od początku kibicowali naszemu związkowi .
Na wieczorze kawalerskim .
Robert z Łukaszem i Kubą siedzą w salonie oglądając jakiś film.
-Chłopaki - nagle mówi Lewy
-No co? - zapytał się Błaszczu
-Ogarniacie, że jutro się żenię, bo do mnie to jeszcze nie dotarło- przyznał się
-Piszczu, wyłączamy film, trzeba poważnie porozmawiać z naszym Lewuskiem - stwierdził Kuba
-My, jako bardziej doświadczeni koledzy - zaczął Piszczek poważnym tonem, a Kubuś wybuchnął serdecznym śmiechem.
-No, co a mylę się ? - zapytał się Łukasz
-Nie, oczywiście, że nie , kontynuuj dalej Łuki - powiedział Błaszczu
-Proste pytanie : Kochasz ją ? - zapytał
-No oczywiście - wykrzyczał niemal Lewy
-No widzisz, więc nie ma się czego obawiać, a gdyby ona cię nie kochała to by za ciebie nie wyszła - stwierdził Piszczu
-Ej, sory, że tak pytam, ale wy juz no ten tego ? - zaczął się gubić Kubuś
-Nie. postanowiliśmy poczekać do ślubu. W sumie jest to bardzo ważne, nigdy nic nie wiadomo, a woleliśmy oboje dochować czystości - stwierdził Robert
-Prawidłowo - przybił mu piątkę Łukasz
-Myślicie, że dobrze zrobiliśmy ? - zapytał się Lewy
-Jak najbardziej, szanuję Cię gościu, bardzo dojrzała i mądra decyzja - powiedział Kuba
-No widzisz, Kubusiu, będą jeszcze chyba z niego ludzie, prawda? - zapytał z diableskim uśmieszkiem Piszczu
-Ja myślę - powiedział i powrócili do oglądania filmu.
***
Rano dziewczyny pomagały mi z suknią i uczesaniem. Postawiłam na prostą fryzurę. Agatka troszkę podkręciła mi włosy na lokówce,spryskała lakierem i wplotła herbaciane róże. Suknię miałam śliczną wg mnie, śnieżno- białą , długą do samej ziemi, na ramiończkach plus do tego klasyczny welon.

-I że Cię nie opuszczę, aż do śmierci - przyrzekliśmy sobie a nasze usta złączyły się małżeńskim pocałunkiem.Miałam łzy w oczach. Wychodząc z kościoła ktoś z chóru sypał płatki róż, dziewczynki w liliowych sukienkach i ślicznych wianuszkach we włosach sypały kwiatuszki. Ktoś podrzucał nam pod nogi  groszówki. Było dokładnie tak jak sobie wymarzyłam, a może nawet jeszcze lepiej.
Na weselu było równie cudownie. Tańczyliśmy walca. Robert jest naprawdę genialnym tancerzem, a potem zabawa trwała do białego rana. Byłam taka szczęśliwa.
Gdy tak sobie leżeliśmy w łóżku już jako nowe upieczone małżeństwo,Robert  powiedział najpiękniejsze słowa, które zapamiętam do końca życia .
-Wiesz, że zawsze kiedy o tobie myślałem rysowałem gwiazdkę? - powiedział bardzo poważnie
-Serio? - zapytałam
I na dowód tego, że nie kłamał powiedział:
-Mam już całe niebo, wiesz ? - i pocałował mnie
_________________________________________________________________________
Oj, Kochani, kończy się przygoda z naszym blogiem :)
Nie chciałam Wam mówić o tym, że opowiadanie się skończy, ale nie lubię tzw. 'opery mydlanej' i postanowiłam zakończyć oto w taki szczęśliwy sposób.
Chciałam baardzo podziękować Wam za czytanie i komentowanie. Byliście dla mnie mega ważni, to dzięki Wam miałam siłę na pisanie kolejnego rozdziału. ;) Wszystkim z całego serca dziękuję.
Myślę, że warto było napisać tego już następnego bloga. Była to dla mnie świetna przygoda, mam nadzieję, że dla Was też. :)
Proszę Was o opinie, najlepiej długie, co myślicie, tylko nie piszcie mi, żebyś przedłużyła jeszcze bloga, bo to już koniec ;) Ale dziękuję Wam jeszcze raz za to, że byliście  ze mną <33333
Wasza Gabu ;*



niedziela, 29 września 2013

Rozdział 16

Obudziły mnie promienie słońca. Było dosyć zimno, ale słonecznie. Ubrałam leginsy i wielki granatowy sweter. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole czytając poranną prasę, gdy do kuchni weszła mama .
-Hej córcia , jak czuje się Robert? - zapytała
-Świetnie , lekarze mówią, że to cud. - stwierdziłam
-Cud, czy nie cud, ważne , że się wybudził - uśmiechnęła się
-Tęskniłam za nim - powiedziałam
-Najważniejsze jest to, że go nie opuściłaś - rzekła
-Tak, wiem mamo - odpowiedziałam
-Zaparzyłabyś mi kawki? - zapytała błagającym wzrokiem
-Oczywiście - powiedziałam i wstałam, aby nastawić wodę.
-Mamo? - zapytałam sypiąc do kubka dwie łyżeczki czarnej kawy
-Słucham - powiedziała
-Czy ty jesteś zadowolona, z tego, że ja i Robert jesteśmy razem? - zapytałam patrząc na nią ukradkiem
-Yhm, Elizko, na początku razem z tatą bardzo się obawialiśmy. Wiesz, Robert jest od ciebie starszy, ale teraz zrozumieliśmy, że się kochacie. Choćby ty, że nie zostawiłaś go, czuwałaś i modliłaś się za niego. Mówiąc krótko - skoro ty jesteś szczęśliwa to ja też - uściskała mnie niespodziewanie
-Dziękuję mamo, że to rozumiesz - powiedziałam i podałam mamie kawę
Potem poszłam do swojego pokoju i zaczęłam myśleć nad tym, co powiedziała mi mama. Czekałam na niego, nie przestraszyłam się okropnej choroby i zostałam przy Robercie.
Włączyłam sobie Counting Stars i totalnie odpłynęłam. Myślałam o wszystkim - o moich celach w życiu. tak naprawdę nie mam jeszcze dokładnie sprecyzowane co chcę robić. Wiem jedno - coś związanego ze sportem. Dzięki Robertowi, tak bardzo pokochałam ten sport.
Potem zaczęłam myśleć, jak ja się zmieniłam. Przecież jeszcze nie dawno byłam zapatrzoną w siebie laleczką, a teraz? Wypadek Roberta dużo zmienił, ale też miłość, którą się darzymy. No cóż, przecież bez kozery powstało przysłowie : 'Miłość uskrzydla'.
Była sobota, więc miałam wolne. Chciałam zadzwonić do Roberta, ale uprzedził mnie.
-Hej księżniczko - usłyszałam głos w słuchawce, od którego zawsze serce szybciej mi biło
-No cześć - powiedziałam
-Masz ochotę gdzieś dziś wyjść? - zapytał
-A ty nie masz odpoczywać ?  - zaśmiałam się
-Oj tam, oj tam, zgódź się, bo chyba nie wytrzymam, tęsknie - powiedział
-Widzieliśmy się wczoraj głuptasku - stwierdziłam
-To stanowczo zbyt długo - powiedział to tak poważnie, że wybuchłam śmiechem
-Nie rób mi tego - kontynuował
-No dobrze, już, już - próbowałam go uspokoić, co przez telefon graniczyło z cudem
-Nie rozłączę się, dopóki się nie zgodzisz - stwierdził
-No dobrze moja ty Lewizno ! Chciałam Cię trochę przetrzymać - uśmiechnęłam się
-Oj ty, policzymy się - powiedział
-Już nie mogę się doczekać, to u mnie za godzinę ? - zapytałam
-Pewnie, przyjdę księżniczko, buziaczki - powiedział i rozłączył się
Postanowiłam trochę się ogarnąć i przebrałam się w czerwone rurki i bluzę. Do tego ubrałam trampki i już byłam gotowa. Postanowiłam jeszcze powiadomić mamę o moich zamiarach.
-Mamo - zajrzałam do kuchni, gdzie zastałam mamę obierającą marchewkę - Wychodzę z Robertem
-Tak? To wpadnijcie dziś na obiad - zaproponowała
-No, hmm, wiesz mogę się go zapytać - odpowiedziałam
-Pewnie, zapytaj się i daj mi znać - mrugnęła do mnie porozumiewawczo
-Ok, mamuś, to ja lecę, paaa - pożegnałam się
Wyszłam przed bramę. Roberta jeszcze nie było. Trudno było się dziwić, gdyż miał jeszcze dziesięć minut czasu. Jednak gdy owe minuty minęły, zaczęłam się już trochę denerwować, ale po pięciu minutach ujrzałam nareszcie mojego księcia.
-Proszę, to dla ciebie  - podał mi prześliczne róże
-Ojej, dziękuję, za co? - zapytałam
-Za to, że jesteś najlepszą dziewczyną na świecie - pocałował mnie
-Spóźniłeś się - zaśmiałam się
-W kwiaciarni była gigantyczna kolejka, ciesz się, że jestem - przytulił mnie
-Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo - szepnęłam
-Hm, to co skoczymy gdzieś? Kawiarnia, kino, teatr? Na co masz ochotę? - zapytał
-Posłuchaj Robert, moja mama zaprasza Cię do nas dziś na obiad - powiedziałam
-To miło z jej strony, ale nie chciałbym sprawiać kłopotu - przyznał
-Sprawisz jej kłopot jak nie przyjdziesz, przy okazji dodam, że moja mama robi najpyszniejsze spaghetti na świecie - uśmiechnęłam się
-Oo, to w takim razie nie mam wyjścia - powiedział, a ja wysłałam esa do mamy, że pojawimy się na obiedzie.
-To może w takim razie przejdziemy się po parku? - zapytał
-Pewnie - powiedziałam
Szliśmy sobie alejkami trzymając się za rękę. Park był raczej pusty. Jesienne liście leżały na chodnikach, a słoneczko delikatnie ogrzewało nas swoimi promieniami. Usiedliśmy na ławce. Oparłam się o ramię Roberta i tak wpatrzeni w jakichś punkt, siedzieliśmy sobie kilka minut. Nagle Robert delikatnie się ode mnie odsunął i uklęknął !!!!!
-Elizo - powiedział wyciągając pierścionek - Czy zostaniesz moją żoną?
-Boże , taak - powiedziałam przyjęta, a Robert nasunął na mój palec śliczny pierścionek z diamencikiem
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - krzyknął uradowany
-Jeszcze głośniej skarbie - skarciłam go śmiejąc się
-Jestem najszczęśliwszy na calym świecie ! Kocham Elize - mówiąc krótko - wydarł się, tak , że przechodnie zaczęli się oglądać
-Gratulacje - ktoś rzucił przechodząc
-Nie wierzę, że się zgodziłaś - powiedział
-Przecież wiem, że Cię kocham - stwierdziłam
-Jesteś najcudowniejsza na ziemi - powiedział i pocałował mnie
Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o obiedzie, ale co tam obiad.
Robert mi się oświadczył ! Mój kochany , własny świat <3
____________________________________________________________________
Zdziwieni? ;) Ja w sumie sama w to nie wierzę, ale nie sądzicie, że wypadek Roberta tylko jeszcze bardziej umocnił ich uczucie? Zobaczcie , tyle przeciwności - wszystkie pokonali. ;)
Do następnego kochani ;***
Gabu ;*

środa, 25 września 2013

Rozdział 15

Czuję się jak w siódmym niebie! Moje słońce, mój kochany skarb nareszcie się wybudził . Tak się bardzo cieszę, myślałam, że stracę go już na zawsze...
Teraz utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że kocham go najbardziej na świecie. Gwiazda na moim własnym niebie.
Całą noc spędziłam u Roberta w szpitalu. Tak się cieszyłam, ale gdy zamykałam oczy bałam się, że ten koszmar znowu się powtórzy, ale nie...
On był obok mnie. Mój kochany Robercik - a na dodatek już dziś wypisują go do domu !  Gdy wstałam od razu usiadłam obok Roberta, który jeszcze spał. Nie mogłam wytrzymać, aby go nie obudzić, dlatego delikatnie musnęłam jego usta.
-Jeszcze pięć minut mamo - wymruczał, a ja wybuchłam śmiechem
-Witaj skarbie - przywitałam się
-Hej księżniczko, jak się spało? - uśmiechnął się
-Mhmm w miarę  - odpowiedziałam
-Już dziś stąd wychodzę, jak cię cieszę- oznajmił
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - powiedziałam z czułym uśmiechem
-Witam - nagle do sali wszedł lekarz - przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym przeprowadzić krótki wywiad z pacjentem
-Oczywiście, proszę bardzo - wstałam z krzesła
-Proszę siedzieć  - powiedział uprzejmie - zajmie mi to chwilę
-Panie doktorze czuję się znakomicie - stwierdził Lewy
-Nie dziwię się, taka świetna opieka - spojrzał na mnie i mrugnął porozumiewawczo do Roberta
-Eliza jest naprawdę niezastąpiona - powiedział
-W takim razie chciałbym się zapytać, czy miał pan jakieś bóle lub zawroty głowy? - zapytał
-Nie, wszystko jest w porządku - zapewnił
-W takim razie nie zostaje mi nic innego, jak tylko wypisać pana do domu - stwierdził lekarz
-Świetnie - powiedziałam
Po rozmowie z lekarzem, pomogłam spakować się Robertowi, a po godzinie byliśmy już w drodze do domu.
-Odwiozę cię do ciebie i zostanę z tobą do wieczora - powiedziałam
-Czemu nie na noc? - zapytał z przekąsem
-Za dużo byś chciał skarbie - uśmiechnęłam się
-No dobrze, dobrze - powiedział
Dojechaliśmy do mieszkania Roberta.
-Słońce, lodówka świeci pustkami - powiedziałam i dodałam - Lecę do sklepu zrobić zakupy, to ci coś pysznego ugotuję
Wzięłam klucze i już mnie nie było. Kupiłam wszystko co było mi potrzebne do przygotowania obiadu i pysznego deseru i już pędziłam z powrotem do domu.
-Już jestem - zawołałam od progu
-Szybka jesteś - uśmiechnął się
-Masz ochotę na risotto A'la Eliza ? - zapytałam z uśmiechem
-Pewnie , ale przecież mogliśmy coś zamówić - stwierdził
-Oj Lewusku, Lewusku, chciałam coś dobrego zrobić dla ciebie, a ty tego nie doceniasz - podeszłam i musnęłam go w policzek
-Doceniam oczywiście - i pocałował mnie - wystarczający dowód?
-Wariat - wybuchnęłam śmiechem
-Ok, ja biorę się za obiad, a Ty może ogarnij się trochę, bo szpital chyba ci nie służył - zażartowałam
-Wiesz co - rzucił we mnie poduszką
-Bitwa na poduszki? - zapytałam i po chwili oberwałam kolejną
Jak na kogoś kto wyszedł ze szpitala i co dopiero wybudził się ze śpiączki Robert był w doskonałej formie. Bombardował mnie poduszkami z prędkością światła. Nie miałam nawet czasu, aby się obronić.
-Ej, dość - zaprotestowałam w pewnej chwili, a Lewy przysunął się do mnie i pocałował mnie. Kochany <3
Potem faktycznie musieliśmy się ogarnąć i ja poszłam przygotowywać obiad, a Robert poszedł wziąć prysznic.
Jak to dobrze, że mój książe powrócił do swojej, przepraszam ... naszej bajki.

___________________________________________________________________
Kochane mordki ! ;*
Jest nowy rozdział, może nie jest on zbytnio długi, ale wiecie - szkoła, konkurs, obowiązki - oczywiście na bloga też muszę znajdywać chwilkę czasu, gdyż jest to dla mnie czysta przyjemność pisać :)
Serdecznie pozdrawiam i do następnego ;)
Gabu ;**

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 14

Jestem taka szczęśliwa. Lekarze mówię o cudzie. Tak naprawdę nie wiadomo było, czy Robert się wybudzi, a nawet  jeśli tak, to pozostanie mu trwały uszczerbek na zdrowiu, a tu taka niespodzianka zarówno dla mnie jak i dla lekarzy. Zero amnezji, kojarzenie faktów, a co najważniejsze pamięta mnie.
Do dziś nie wierzę, co mnie spotkało. Robert Lewandowski- koleś, który mógł mieć każdą. Jednakże wybrał mnie, nadzwyczaj prostą i zwyczajną dziewczynę, która po prostu zasłabła na ich spotkaniu...
Nic nie dzieję się przypadkiem. Tak miało być. Kocham Roberta nad życie i on mnie też. Jestem tak szalenie szczęśliwa, że wybudził się ze śpiączki. Tak bardzo mi go brakowało. Niby czułam jego obecność, ale ta myśl, że może nigdy się nie obudzić, albo... umrzeć nie dawała mi spokoju. Teraz wiem, że to było tylko jak zły sen. 
Kierowałam się do lekarzy, aby zapytań o stan zdrowia mojego ukochanego.
-Przepraszam, czy mogę? - zapytałam pukając
-Ależ oczywiście - uśmiechnął się doktor
- Chciałabym zapytać o stan zdrowia mojego chłopaka - powiedziałam
-Tak jak wcześniej mówiłem mieliśmy do czynienia z  cudem. Pan Robert jest w świetnej formie i myślę, że niebawem wypiszemy go do domu - stwierdził
-Tak bardzo się cieszę, dziękuję panie doktorze ! - uradowana wróciłam do mojego ukochanego
Siedział (juz) na łóżku. Taki kochany, może lekko blady i nieogolony, ale był całkowicie mój !
-Kochanie, mam dobre wieści - niebawem wypiszą cię - oznajmiłam
-To świetnie - uśmiechnął się
-Tak się cieszę - przytuliłam się do niego
-Kocham Cię, skarbie. Dziękuję, że nie odeszłaś ode mnie kiedy byłem w śpiączce. Przecież to mogło trwać wieki - przyznał
-Cii, już - położyłam palec na jego ustach, po czym pocałowałam go najdelikatniej jak potrafiłam. Uwielbiam go !
-Zostanę dziś z tobą na noc- powiedziałam
-Nie sprawiaj sobie kłopotu, może lepiej wypocznij w domu - stwierdził
-Wyganiasz mnie? - zapytałam ze śmiechem
-Skądże! Mojej księżniczki nigdy ! - powiedział uradowany
-W takim razie zostaję tu czy ci się to podoba czy nie - oznajmiłam
W czasie naszej rozmowy ktoś zapukał. Był to... Kuba i Łukasz
-Lewusku ! - przywitali się
-Siema chłopaki ! - przybili sobie piątki
-Fajnie widzieć cię znowu w takiej formie - uśmiechnął się Błaszczu
-Dzięki, co tam w klubie? - zapytał Lewy
-Dobrze, wczoraj wygraliśmy z Bayernem 4:2, lecz brakowało nam ciebie - powiedział przymilnie Piszczek
-Lizusy ! - skarciłam ich uśmiechając się szczerze
-Jak dobrze, że jesteś z nami - powiedział Kuba
-Dzięki, że przyszliście - przyznał  Robert
-Będziemy już lecieć, rozumiesz - żony czekają - zaśmiał się Łukasz
-Spoko, jeszcze raz dzięki 
-Nie ma sprawy, kolegi z klubu byśmy nie odwiedzili? - rzucili i zniknęli za drzwiami
-Uwielbiam ich - zaśmiałam się
-Ale... - Lewy zbliżył się - Chyba nie bardziej niż mnie? - zapytał przekornie
-No nie wiem, nie wiem - odpowiedziałam równie z przekorą i pocałowałam go - wystarczający dowód?
-Może być - stwierdził
-Na nic więcej nie licz - uśmiechnęłam się
-No ok, przecież wiem, że jesteś we mnie zakochana do granic możliwości - powiedział z rozbrajającą powagą
-Pffff- zakpiłam
-Taka prawda kotku, kochasz mnie, inaczej by Cię tu nie było - stwierdził
-Ok, masz mnie ty mój wariacie kochany ! - krzyknęłam
-Oj tam, wariacie - powiedział
-Już nigdy nie rób mi takich numerów, wiesz jak cholernie się bałam? - wyszeptałam
-I właśnie za to cię kocham - powiedział czule
-Nie tylko ja jestem zakochana po uszy - stwierdziłam
-Przyznaję się ! - podniósł ręce do góry 
-Boże... Tak tęskniłam - znowu wzięło mnie na sentymenty
-Nie mówmy już o tym , kocham Cię - powiedział
-Słyszałam juz to dziś tyle razy - uśmiechnęłam się przewracając oczami
-Źle ci? - zapytał śmiejąc się
-Nie narzekam - powiedziałam
-Ja myślę, moja księżniczko - uśmiechnął się tak słodko, że mało nie zemdlałam 
Czułam się jakbyśmy byli znowu na tej łące, gdzie byliśmy przed tym nieszczęśliwym wypadkiem. Poczułam się kolejny raz szczęśliwa i stwierdziłam, że jednak los się do mnie uśmiechnął. To cudownie mieć przy sobie bliską osobę, która kocha cię w nieskończenie. 
Kiedy mówisz o miłości, mów szeptem.
Kocham go nad życie. Czuję, że to ten jedyny ! 
Mam ochotę skakać z radości, za nim mogę iść nawet na koniec świata. Zrozumiałam to, podczas gdy tak bardzo cierpiałam, gdy wydawało mi się, że on nigdy się nie wybudzi i zostanę sama...
Kocham tego wariata, mojego własnego księcia z bajki <3 
_____________________________________________________________________
Hej kochane mordki ! ;* Nie wiem czy widzicie, ale miałam dziś wenę i wgl znalazłam czas, bo blog jest dla mnie bardzo ważny, dlatego powstał dziś dłuższy rozdział ;) Liczę na wiele sympatycznych komentarzy z Waszej strony . ;D Następny niebawem ! :D
Pozdrawiam ;))
Gabu ;***


niedziela, 15 września 2013

Rozdział 13

Czekałam na korytarzu. Byłam taka mega szczęśliwa ! Mój ukochany się wybudził ! Po prostu chce się od razu żyć !
Po pół godziny czekania przyszedł do mnie lekarz :
-Pani Elizo, mogę zaryzykować stwierdzeniem, że w tym przypadku mieliśmy cud - stwierdził
-Jak to? - zdziwiłam się
-To, że pan Robert się wybudził to jeszcze rozumiem, ale to, że wszystko pamięta, bo takim stłuczeniu głowy - to nieprawdopodobne - powiedział z błyskiem w oku
-Panie doktorze, tak się cieszę - nie wiadomo dlaczego rzuciłam mu się na szyję i wyszeptałam  - Bardzo, bardzo dziękuję za opiekę nad moim chłopakiem
-To mój obowiązek - powiedział
-Wiem, ale mimo wszystko - uśmiechnęłam się
Potem lekarze pozwolili wejść mi do Roberta i mieliśmy czas tylko dla siebie .
-Słyszałem Cię - powiedział niespodziewanie Robert
-Jak to? - zapytałam
-Wszystko. Jak do mnie mówiłaś - stwierdził
-Czyli to jednak prawda - powiedziałam
-Ale co? - zapytał
-Lekarz mówił, że  jest możliwość, że możesz słyszeć otaczającą cię rzeczywistość, ale jakoś w to nie wierzyłam - przyznałam
-Tak się cieszę, że jestem już tutaj, obok ciebie - powiedział czule
-Lekarz mówił, że dokonał się cud - oznajmiłam
-Cóż, to wszystko zawdzięczam tylko dzięki Bogu - przyznał
-Tak się cieszę - przytuliłam go
-Kocham Cię , wiesz? - powiedział
Jak pięknie usłyszeć to z jego ust <3
____________________________________________________________________________
Kolejny, krótki rozdział, ponieważ cierpię na brak czasu xd Pozdrawiam Was ;*** Gabu <3

piątek, 13 września 2013

Liebster Award

Dziękuję Alexx Lewandowskiej za nominację ;**
Pytania:
1. 1.Co motywuje Cię do pisania?
Do pisania motywują mnie oczywiście moi przekochani czytelnicy, którzy chcę czytać moje opowiadania i zostawiają świetne komentarze ;)

2.Co daje Ci największą wenę?
Zazwyczaj jakieś wydarzenie daje mi siłę do pisania. Jeśli wydarzy się coś pozytywnego, chce mi się żyć - przekłada się to oczywiście na pisanie ;)

3.Jakie sporty uprawiasz? 
Kocham biegać <3 Trenuję również skok w dal, a jeśli chodzi o piłkę nożną gram na boisku z braćmi. ;) Oprócz tego uwielbiam jazdę na rowerze i rolki ;)

4. Ulubiony film? 
Jeśli chodzi o komedie to 'Kochanie poznaj moich kumpli', a takie z tych dających do myślenia to np 'October baby' - płakałam ;c

5.Ulubiony sportowiec? 
Jest nim oczywiście Robert Lewandowski, ale zaraz po nim jest Kubuś Błaszczykowski <3

6. Ulubiona piosenka? 
It's time - Imagine dragons <3

7.Ulubiony rodzaj muzyki? 
Nie ograniczam się do jednego radzaju, słucham praktycznie wszystkiego ;)

8. Kiedy masz urodziny?
17 kwietnia ;)

9.Masz rodzeństwo?
Owszem ;)

10. Ulubiona drużyna? 
Borussia Dortmund na zawsze w moim sercu. Echte liebe <3

11. Ulubiony przedmiot w szkole?
Język polski oraz angielski ;)

Nominowane blogi:
 1.http://magdaczylija.blogspot.com/ 
2.http://romantyczna-inaczej.blogspot.com/
3.http://mario-rebecca-story.blogspot.com/
4.http://freedoomcry.blogspot.com/
5.http://majeks.blog.pl/
6.http://obsesjaaa.blogspot.com/
7.http://triumfmilosci.blogspot.com/

Pytania ode mnie:
1. Jak masz na imię?
2. Wolisz chodzić w trampkach czy szpilkach?
3.Ulubiony sport?
4.Ulubiony piłkarz?
5. Wolisz spotykać się z przyjaciółmi czy siedzieć samotnie?
6. Ulubiony napój?
7. Co sprawia, że piszesz kolejny rozdział?
8. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
9. Masz jakieś zwierzątko?
10. Ulubiony klub?
11. Ulubione kwiaty?

Ows
dD

sobota, 7 września 2013

Rozdział 12

Nie wierzyłam, po prostu nie docierało to jeszcze do mnie, że to się dzieje naprawdę, że Robert jest w  śpiączce. To już trzeci dzień... Jestem załamana, płakać mi się chce, nie mogę się na niczym skupić, bo cały czas o nim myślę. Uwielbiam tego kolesia, tak bardzo go kocham i dlaczego dzieje się coś takiego co praktycznie zabiera mi moje szczęście?
Kocham Lewego i muszę w to wierzyć, że on wreszcie się wybudzi.
Zmartwiona , a wręcz przybita wróciłam do domu. Położyłam się do łóżka, jednak przez noc nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o Robercie.
Rano udało mi się dosłownie na kwadrans usnąć, ale obudził mnie dzwonek telefonu. Zerwałam się szybko z łóżka i chwyciłam za telefon.
-Dzień dobry - usłyszałam znajomy głos pielęgniarki
-Dddd-zień dobry - powiedziałam niepewnie obawiając się najgorszego
-Doktor chciałby, aby pani przyjechała, ponieważ rozpoczyna się próba wybudzania pana Roberta - oznajmiła
-Już, oczywiście jadę  - powiedziałam i odłożyłam telefon
Ubrałam się w błyskawicznym tempie. Wsiadłam do samochodu i po dziesięciu minutach byłam już na miejscu.
-Panie doktorze !  - powiedziałam, gdy dobiegłam do sali mojego ukochanego
-Pani Elizo, proszę się nie martwić. Jest duże prawdopodobieństwo, że pan Robert odzyska dziś przytomność - uśmiechnął się , co dodało mi otuchy
-Będę trzymać kciuki - przyrzekłam
-Może pani być przy wybudzaniu - stwierdził
-Dobrze - ucięłam
Po chwili patrzyłam na to jak wybudzają Roberta. Na początku bardzo się przestraszyłam, ponieważ Lewy miotał się , podskakiwał na szpitalnym łóżku, ale tak miało być. Po kwadransie zobaczyłam, że...
On się wybudza ! Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-Robert ! - zapiszczałam z radości
-Chwilka - uspokoił mnie lekarz - Pan Robert może być w szoku i prawdopodobnie, że ma luki w pamięci. Zaraz to sprawdzimy - stwierdził
-Czy wie pan kim jest ta pani ? - zapytał lekarz
-Elizka - powiedział to tak słabym, cienkim głosikiem, ale jednocześnie było w nim tyle radości i szczęścia
-Chyba nie muszę o nic więcej pytac - uśmiechnął się doktor i dodał- Zabieramy pana Lewandowskiego na badania. Niech pani poczeka na korytarzu, to nie zajmie dużo czasu - stwierdził
Usiadłam sobie na ławeczce na korytarzu.
Byłam taka szczęśliwa. Mój ukochany się wybudził! Pomyśleć, że dzisiaj jeszcze się zamartwiałam, czy oby go nie stracę... Los znowu się do mnie uśmiecha i pozwala mi cieszyć się życiem.
__________________________________________________
Kochani, najpierw chciałam powiedzieć, że rozdziały będą krótkie, ale często będę je dodawać ;)
Wracając do wczorajszego meczu- już dawno nie widziałam tak zgranej polskiej drużyny. Grali świetnie, szkoda, że gol lewego nie wystarczył. Kubuś wg mnie był bohaterem - gol powinien zostać uznany, ale wszystko przeciwko nam. Szanse na mundial już tylko matematyczne. Ehh, szkoda ;c
Gabu <3

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 11

Z punktu widzenia Roberta:
Moja kochana Elizka, czuję jej obecność.
Ogarnia mnie przerażająca ciemność, ale czuję jej dotyk, doskonale ją słyszę.
 Jest mi tutaj tak dziwnie dobrze, patrzę na wszystko z góry, a jednocześnie wydaje mi się jakbym był tam na dole.
Eliza, kocham Cię.
Tak, dobrze, chwyć mnie za rękę.
Pragnę do Ciebie wrócić , kocham Cię nad życie !
Moja księżniczko...

Z punktu widzenia Elizy:
Tak mi smutno, nie mam już po co żyć. Robert jest nadal w śpiączce i nie wiem co z tym robić. Pozostaje mi tylko długie czekanie. To przerażające uczucie, że on w każdej chwili może... Nie ! Nie dopuszczam do siebie tej myśli! Robert będzie żył, jeszcze będziemy szczęśliwą rodziną, zobaczycie !
Kocham go nad życie i będę czekać na niego zawsze.
Siedziałam przy łóżku zalana łzami, gdy nagle wszedł lekarz:
-Przepraszam, ale chyba powinna pani iść do domu i odpocząć - spojrzał łagodnie
-Nie moge, kiedy Robert tu tak leży - powiedziałam z wielką gulą w gardle
-Póki co i tak pani nic nie poradzi. Proszę uzbroić się w cierpliwość - stwierdził i dodał- Zamówię dla pani taksówkę. Proszę porządnie wypocząć.
Odpocząć? Czy to w ogóle możliwe w  mojej sytuacji? Przecież ja non stop myślę o Lewym. Kocham go i strasznie cierpię z tego powodu.
Postanowiłam jednak posłuchać zaleceń lekarza i położyłam się w sypialni. Spałam całe popołudnie.
***
Z głębokiego snu wybudził mnie telefon.
-Robert się wybudza ! - krzyknął Kuba do słuchawki
-Jak to? - zapytałam zdziwiona, bo nie byłam do końca pewna czy to jeszcze sen czy może się już obudziłam
-Tak to, przyjeżdżaj szybko - zakomunikował
W ubieraniu się przekroczyłam mój rekord, skoczyłam do samochodu i niemal pognałam do szpitala.
-Jestem panie doktorze - powiedziałam uśmiechnięta
-A wzywałem panią? - zapytał zdziwiony
-No tak, Kuba dzwonił, że Lewy się wybudza - stwierdziłam
-Niestety, stan pana Roberta nie uległ poprawie - powiedział spokojnie doktor
Czyli to był jednak sen !
Byłam rozczarowana. Ten sen wydawał się taki realny . Stanęłam i rozpłakałam się na środku korytarza.
-Przepraszam, co się stało? - zapytała zatroskana pielęgniarka
-Ja.. po prostu  - wydukałam
-Coś nie tak? - zapytała
-Ja już po prostu nie mam po co żyć - powiedziałam i zalałam się gorzkimi łzami
_______________________________________________________________________
Kochani! Bardzo Was przepraszam , że rozdział taki króciusieńki , bo inaczej nie umiem go nazwać, ale wybaczcie mi to, ale 3 gimnazjum to już nie przelewki od samego roku mnóstwo nauki !
Będę dodawać rozdziały tak mniej wiecej raz w tygodniu ;)
trzymajcie się ciepło , buziaczki <3 ;****
Gabu

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 10

Obudziłam się o dwunastej w południe. Co się dziwić- zabawa była świetna. Towarzystwo z branży piłkarskiej bardzo mi odpowiada. Szczególnie polubiłam Kubę Błaszczykowskiego i jego żonę - są bardzo mili.
Postanowiłam dzisiaj spędzić dzień na tzw. 'nic nie robieniu'.
Rozłożyłam się na kanapie z paczką paluszków oglądając bezmyślnie jakieś meksykańskie telenowele.
Moje błogie lenistwo przerwał telefon. Spokojnie odebrałam:
-Słucham?
-Halo? Eliza? Tu z tej strony Kuba. Jest pilna sprawa, Robert miał wypadek - powiedział
-CO? - totalnie mnie zamurowało
-Jechał rano do sklepu i chyba jednak nie do końca wytrzeźwiał, zaliczył stłuczkę z osobówką - opowiedział
-W jakim on jest stanie? - zapytałam zdruzgotana
-Nie wiem, lekarz jeszcze nie przyszedł - stwierdził
-Ok, będę za 15 minut - powiedziałam i rozłączyłam się
Na dworze było zimno, więc w biegu wzięłam kurtkę i popędziłam do samochodu. W głowie miałam same czarne scenariusze. Oby nic poważnego mu się nie stało.
Po kwadransie byłam w szpitalu i leciałam jak oparzona w wyznaczone mi miejsce. Przed salą stał już Kuba i Piszczek.
-Co z Robertem? - zapytałam przerażona
-Wiemy, tyle co ty. Zaraz powinien przyjść lekarz - powiedział spokojnie Kuba
-Nie martw się - dodawał mi otuchy Łukasz
Po kilku minutach przyszedł lekarz.
-Witam , państwo są z rodziny? - zapytał
-Ja, ja jestem jego dziewczyną - wyrwałam się
-Rozumiem, w takim razie pan Robert miał wypadek samochodowy. Jego stan jest stabilny, ale wciąż jest w śpiączce. - powiedział i odszedł
Rozpłakałam się. Byłam taka bezsilna. Kuba objął mnie ramieniem i szepnął:
-Nie płacz, na pewno z tego wyjdzie
Ryczałam jak bóbr, gorzej niż dziecko, któremu zabrano lizaka.
-Panie doktorze, czy ja mogłabym wejść do Roberta? - poprosiłam
-Oczywiście, ale nie na długo - uśmiechnął się lekko i poklepał mnie po ramieniu
Weszłam do sali. Robert był podpięty mnóstwem kabelków. Miał zabandażowaną głowę oraz kilka opatrunków na twarzy. `Moje serce zamarło. Nie sądziłam, że spotka go coś takiego kiedykolwiek.
Siedziałam sobie na krzesełku obok , trzymałam rękę mojego chłopaka i szeptałam z trudem:
-Kochanie, obiecaj mi , że wyjdziesz z tego, obiecaj - chlipałam
Po chwili usłyszałam pukanie - to byli chłopcy razem z trenerem.
-Możemy wejść ? - zapytał Klopp
-Jasne - otarłam łzę
-Wszystko będzie dobrze - powiedział Mats
-Musisz się trzymać dzielnie - dodał Marco
-Zuch dziewczyna, pamiętaj, że masz nas - uśmiechnął się Klopp
-Dziękuję Wam - znowu zapłakałam
Siedzieliśmy w ciszy obok Roberta . Co chwilę słychać było tylko moje pociąganie nosa.
-Musicie państwo już wyjść - powiedział lekarz , wchodząc i jednocześnie się dziwiąc
No fakt, nie na co dzień spotyka się cały skład Borussi Dortmund łącznie z trenerem.
-Proszę być dobrej myśli - powiedział mi, kiedy wychodziliśmy
Gdy wróciłam do domu totalnie nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Mamę bardzo to nie zapokoiło
-Czy coś się stało Elizko? - zapytała zatroskana
-Mamo, Robert jest w szpitalu, miał wypadek - wydukałam
-Jak to? - zapytała
-Leży w śpiączce. - stwierdziłam i rozpłakałam się
-Ojej, już cicho - mama mnie przytuliła i dodała - Na pewno z tego wyjdzie
-Wszyscy mi tak mówią - chlipałam
-To pewnie tak musi być - powiedziała
Posiedziałam sobie z mamą prawie do północy, a potem byłam już po prostu padnięta, dlatego szybko zasnęłam.
***
Na drugi dzień moim obowiązkiem było iść do szkoły, w końcu matura tuż tuż, ale są sprawy ważniejsze.
Pojechałam do szpitala. Na korytarzu spotkałam znowu Kubę i Piszcza,
-Wiecie coś? - zapytałam
-Niestety, jest dalej w śpiączce -powiedział smutno Błaszczykowski
W oczach znowu stanęły mi łzy.
-Idę do niego - stwierdziłam
Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Roberta leżącego w tej samej pozycji co wczoraj. Usiadłam delikatnie na łóżku i patrzyłam na niego, tak po prostu. W oczach miałam cały czas łzy. Dlaczego to akurat jemu musiało się coś takiego przytrafić?

__________________________________________________________________________
Kochani, krótki rozdział, wiem :(( Ale akcja idzie do przodu i to jest najważniejsze ;) <3

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 9

"Mów szeptem, gdy mówisz o miłości.."
__________________________________________________________

Jechaliśmy z Robertem samochodem.
-Całe szczęście, że zgubiliśmy te fanki - odetchnął z ulgą Lewy
-Nie lubisz ich? - zapytałam
-Nie, że nie lubię . Cieszę się, gdy dla kogoś jestem autorytetem, ale ja też mam prywatne życie i to nie była odpowiednia chwila - wyjaśnił
-Jak to nieodpowiednia? - zaskoczył mnie
-Przecież to oczywiste skarbie. Wolałem być z Tobą - stwierdził i czule popatrzył się na mnie
Gdy byliśmy pod moim domem, chciałam wysiąść, ale Robert przytrzymał mnie za rękę i delikatnie musnął moje usta.
-Kocham Cię  - wyszeptałam najdelikatniej jak mogłam i skierowałam się w kierunku drzwi
Weszłam do domu, zrobiłam sobie herbatkę malinową i pod kocykiem na moim ogromnym parapecie postanowiłam to wszystko opisać w pamiętniku.
Po chwili dostałam esemes od Roberta o treści : 'Lewandowskich snów ;** '
Jest prze kochany ! Uwielbiam go ! 
Z wielkim uśmiechem na twarzy i z ogromnym poczuciem szczęścia zasnęłam wtulona w bawełniany koc.
***
Obudziłam się około dziesiątej. Była niedziela, dlatego ogarnęłam się , zjadłam śniadanie, a następnie poszłam do kościoła. Ubrałam kwiecistą sukienkę i czarne lity.

W drodze do kościoła, ujrzałam siedzących na ławce Marlenę i Michała. Nie byłam zazdrosna, ale uświadomiłam sobie, że nie byli oni prawdziwymi przyjaciółmi. Każdemu z nich dałam drugą szansę. Na marne...
Po mszy szłam powoli w stronę domu. Nagle zauważyłam, że ktoś obok mnie idzie. Podniosłam głowę i zobaczyłam... Wojtka Szczęsnego ! 
-O hej Elizka - przywitał się Wojtuś
-Witaj - uśmiechnęłam się
-Też wracasz z kościoła? - zapytał
-No tak - powiedziałam
-Jak tam Ci się z Lewuskiem układa? - zagadnął
Czułam, że moje policzki delikatnie się zaczerwieniły, ale niestety Robert tak na mnie działa.
-Bardzo dobrze. Wczoraj byliśmy na fajnej polanie - wyjaśniłam
-To miło . - powiedział i dodał - Słuchaj Elizka, wpadłabyś do mnie, poznałabyś moją dziewczynę i resztę ekipy. Oczywiście przyjdź z Robertem - mrugnął do mnie
-Oo, dziękuję za zaproszenie, a kiedy? - zapytałam
-Dziś wieczorem o 18, pasuje ? - chciał się upewnić
-Mi tak, mam nadzieję, że Robert nie będzie miał nic w planach.
Rozstaliśmy się z Wojtkiem na skrzyżowaniu, a potem sama już doszłam do domu.
Postanowiłam zadzwonić do Roberta i opowiedzieć mu o imprezie.
-Hej kotek - powiedziałam
-No cześć - byłam pewna, że się uśmiechnął
-Słuchaj, jest sprawa. Wojtek zaprasza nas dziś do siebie - wyjaśniłam
-O, świetnie - ucieszył się - A o której?
-O 18 - powiedziałam
-Mam nadzieję tylko, że nie będzie tam tego debila Michała - zmienił ton głosu
-Myślę, że Szczęsny nie byłby na tyle chamski - stwierdziłam
-Oby. Ok słonko, to ja wpadnę po Ciebie o wpół do, ok? - zapytał
-Super, będę czekać - ucieszyłam się i zakończyłam połączenie.
Kolejne godziny spędziłam w łazience biorąc relaksującą kąpiel, nakładać maseczki oraz robiąc makijaż. Potem została mi najtrudniejsza rzecz- wybór ubioru. Dla każdej dziewczyny zawsze jest to problem. Faceci tego nigdy nie zrozumieją , ale nawet mając pełną szafę ubrań i tak nie mamy co na siebie włożyć.
Po wielu minutach spędzonych w sypialni, zdecydowałam się na czarną, koronkową sukienkę.
Z czasem wyrobiłam się idealnie, ponieważ gdy ubierałam moje szpilki, do drzwi właśnie zadzwonił Robert.
-Hej - przywitał się i dał mi całusa w policzek
Był ubrany w czarne rurki, koszulę w kratę oraz trampki. Prezentował się rewelacyjnie.
-Wyglądasz ślicznie - powiedział, gdy szliśmy w kierunku samochodu
-Dziękuję - powiedziałam
Gdy dojechaliśmy do Wojtka, oczywiście przywitał nas on sam.
-No witam, witam - uśmiechnął się
-Hej Wojtek - przybili sobie piątkę
-Fajnie, że jesteście. Chciałbym, żeby Eliza poznała resztę  - powiedział
-Jaką resztę? - zapytałam
-Kojarzysz może Piszczka, Błaszczykowskiego ? - zapytał z błyskiem w oku
-No pewnie ! - ucieszyłam się na samą myśl, że będę mogła spotkać kolejny raz  prawdziwe gwiazdy piłki nożnej
Gdy weszliśmy do środka, większość osób już była. Najpierw podeszliśmy do Kuby i do jego żony - bardzo sympatycznej Agatki.
-No hej - przywitał się szarmancko Kubuś - Jestem Kuba 
-Miło mi, ja Eliza. Znamy się już, ze szpitala - uśmiechnęłam się
-Oo Elizka ! Zapomniałem całkiem , nie poznałem Cię. To moja żona, Agatka - wskazał na śliczną blondynkę
-Witaj - podałam jej dłoń
Cały wieczór minął naprawdę miło i sympatycznie. Gadałam sobie z dziewczynami , a chłopaki wznosili toasty. Była tak świetna zabawa, że nawet nie pamiętam kiedy zrobiła się czwarta nad ranem i pasowało się już zbierać.
Kocham moje życie !
____________________________________________________________________
Oj, moi kochani i jest kolejny rozdział :) Nie martwcie się, akcja się wlecze, ale już niedługo wielkie zmiany.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 10 KOMENTARZY :)
Pozdrawiam ;**
Gabu


niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 8

Na drugi dzień obudziłam się dość niewyspana. Bolała mnie głowa. Przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Przez chwilę na mojej twarzy zagościł smutek, po tym jak pomyślałam, że moja najlepsza przyjaciółka okazała się fałszywa, a chłopak, który niby mnie kochał , zdradził mnie  z nią. Jednak za chwilę spróbowałam się uśmiechnąć, mimo bólu głowy, gdy zobaczyłam esemesa od Roberta o treści: 'Dobranoc skarbie <3 '
Byłam głupia. Myślałam, że Robert mnie zdradza. Już myślałam, że Michał coś do mnie czuje, ale on chciał się mną tylko zabawić.
Muszę żyć, a nie zamartwiać się cały czas. Ostatnio za dużo myślę. Powinnam cieszyć się każdym nie, a nie zasmucać się i dołować przy każdej możliwej okazji.
Postanowiłam spędzić ranek w domu, bo Robert obiecał, że po południu mnie gdzieś porywa. Oczywiście ma być to niespodzianka.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie sałatkę. W końcu zdrowe odżywianie to podstawa ! Od czasu, kiedy znalazłam się w szpitalu w ogóle lepiej się żywię i nawet nauczyłam się gotować ! Ostatnio zrobiłam spaghetti, a wcześniej risotto.
Zmyłam naczynia i postanowiłam, że zrobię sobie małe SPA. Tak na poprawienie humoru. Szczerze, to nawet głowa mnie już przestała boleć.
Weszłam do łazienki, nalałam sobie wannę wodą i wlałam truskawkowy płyn do kąpieli. Zanurzyłam się w gorącej cieczy i włączyłam sobie muzykę. Przyjemnie się tak zrelaksować. Nareszcie pomyślałam o sobie.
Potem nałożyłam sobie na twarz maseczkę z białej glinki, a na oczy ogórki i poszłam położyć się do salonu. Leżałam sobie w atłasowym, różowym szlafroku z nogami wyciągniętymi na sofie. Leżałam sobie spokojnie, słuchając muzyki. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam, aby otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu był to Lewy:
-AAAa - powiedziałam, bo nie chciałam, aby zobaczył mnie w takim stanie
-Spodziewałem się innego powitania - powiedział
-Nie, po prostu, poczekaj chwilkę - powiedziałam i udałam się do łazienki, aby zmyć maseczkę i nałożyć coś na siebie
-Przepraszam Cie, ale nie spodziewałam się ciebie - powiedziałam do Roberta, gdy wyszłam do łazienki
-Nic nie szkodzi - uśmiechnąl się łobuzersko
-Na dodatek widziałeś mnie w samym szlafroku ! - skrzywiłam się
-Wcale nie narzekam - stwierdził uśmiechając się
-Oj ty - rzuciłam w niego poduszką , która akurat leżała obok mnie
-Bitwa na poduszki? - zapytał się
-Ok ! - krzyknęłam
Przez kolejne dziesięć minut okładaliśmy się poduszkami jak małe dzieci. Raz nawet leżałam na ziemi.
-Idiota - powiedziałam
-Też Cię kocham - wyszeptał i pocałował mnie
-Idiota do kwadratu - wyszeptałam i odwzajemniłam pocałunek
Po naszej zabawie, musiałam się trochę ogarnąć, dlatego powiedziałam do Roberta:
-Czekaj na mnie , ja muszę się iść przebrać, bo podobno masz mnie gdzieś zabrać, tak?
-A nie mogę iść z tobą? - zapytał
-Chyba Cię główka boli chłopczyku - uśmiechnęłam się i pocałowałam go przelotnie w policzek
W sumie nie wiedziałam, gdzie Lewy ma mnie zamiar porwać, dlatego krzyknęłam z góry:
-Jak mam się ubrać? Elegancko?
-Ubierz się w co chcesz, we wszystkim ci pięknie  - powiedział
-Nie o to mi chodzi Lewusku . Mam ubrać się elegancko ? - zapytałam
-Nie, nie ma takiej potrzeby - rzekł
Było dość zimno, dlatego postawiłam na rurki , bluzkę i czarne trampki.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział Robert, gdy zeszłam do salonu
-Przesadzasz - odpowiedziałam
-Ty i ta Twoja skromność. Zrozum, że jesteś piękna - zbliżył się do mnie
-No już dobrze - powiedziałam i zaczęłam tonąć w jego cudownych oczach. (Jak on na mnie działa ! )
-Chodź, wóz czeka przed bramą - powiedział
-Ok, już lecę, tylko wezmę telefon - pobiegłam do pokoju
***
Jechaliśmy około pół godziny. W sumie nigdy nie byłam w tym miejscu. A myślałam, że znam Warszawę na wylot! Była to niewielka śliczna łączka z dala od zgiełku miasta.
-Jak tu pięknie !  - powiedziałam
-Serio ci się podoba? - zapytał
-I to jak - potwierdziłam
-Chodź- Robert podał mi swoją dłoń
Szliśmy przez chwilę w totalnej ciszy. Tak przyjemnie ściskał mi dłoń. Przy nim czułam się naprawdę bezpieczna.
Usiedliśmy na trawie objęci i patrzyliśmy na zachód słońca. Tak po prostu, bez słów.
Po chwili Lewy przysunął się do mnie bliżej, ujął mój podbródek i delikatnie musnął ustami moje usta. Była to dosłownie chwila, ale wiedziałam, że Lewy naprawdę mnie kocha.
-Kocham Cię, wiesz? - wyszeptał
-Ja ciebie też  moja Ty Lewizno - powiedziałam i mocno go przytuliłam
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - powiedział Robert
-Dzięki komu? - zapytałam przekornie
-A jak myślisz? - zapytał i znowu mnie pocałował
Siedzieliśmy sobie tak jeszcze godzinkę, może dwie. Zrozumiałam, że Lewandowski to jest człowiek na którego czekałam przez całe moje życie. Doszłam do wniosku, że chciałabym spędzić z nim resztę mojego życia.
Powoli wracaliśmy do auta, kiedy zobaczyliśmy dwie dziewczyny, które, gdy nas zobaczyły, zaczęły biec w naszą stronę .
-Oho, fanki - domyślił się Lewy i pociągnął mnie za rękę ruszając do przodu biegiem
Gdy wbiegliśmy za jakieś drzewo, Robert szepnął:
-Chyba je zgubiliśmy
-Mam taką nadzieję - powiedziałam z ulgą
Potem przemknęliśmy się do auta i odjechaliśmy.
Jak to miło być kogoś fanką, a nie koniecznie gonić go po całym świecie...
_____________________________________________________________________________
Jest kochani rozdział ! Przepraszam za tak długą przerwę, ale byłam na wakacjach ;)
Proszę Was o komentarze, uwielbiam je czytać, bo dodają skrzydeł :D
Pozdrawiam <3
Gabu

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 7

Obudziłam się taka szczęśliwa. Byłam głupia, że szukałam szczęścia u Lewandowskiego, pomimo tego, że miałam je przed sobą. Nie wiedziałam, że Michał robił to dla mnie.
Wstałam, trochę się ogarnęłam i zjadłam śniadanie. Dzisiaj już musiałam iść do szkoły, więc spakowałam torbę i uczesałam się w koka. Szłam powoli w stronę szkoły, kiedy dostałam esemesa. Na ekranie wyświetlił się Lewandowski:
'Hej ;) Jestem w Polsce, spotkamy się'
Odpisałam mu szybko:
'Spadaj'
On ponownie napisał:
'O co ci chodzi'
Ja:
'Nie odzywaj się do mnie, widziałam '
On:
'Ahaaa, nie wiem o czym mówisz '
Ja:
'Debilu, zostaw mnie'
Napisałam esemesa i schowałam telefon do kieszeni. Byłam strasznie wkurzona na Roberta. W sumie żałuję, że go poznałam.
Gdy doszłam do szkoły, przed wejściem czekał na mnie Michał. Zauważył, że jestem w niehumorze.
-Hej słonko, dlaczego jesteś smutna? - zapytał troskliwie
-Nawet nie pytaj - powiedziałam
-No powiedz - poprosił
-Robert do mnie napisał dziś , zobacz -pokazałam mu esemesy
-Co za debil - wykrzyczał, gdy przeczytał naszą rozmowę i dodał - Nie przejmuj się nim
-Masz rację, mam go gdzieś - powiedziałam
-Teraz chodź już, bo spóźnimy się na lekcje - stwierdził i pociągnął mnie za rękę w stronę szatni
Lekcje minęły dosyć szybko. Cieszyłam się, że mogę iść do domu i pobyć trochę sama. Lubię tak czasem się wyłączyć. Jednak Michał miał inne plany tego wieczoru.
-Eliza, wybierzesz się dziś ze mną na małą prywatkę do kumpla? - zapytał
-Miałam dzisiaj zostać w domu - powiedziałam
-Oj tam, rozerwiesz się trochę. Ze mną nie pójdziesz? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem
-No dobrze, pójdę. O której? - zapytałam
-Zaczyna się o siódmej, więc będę po ciebie za piętnaście - powiedział
-Ok, to ja lecę - pocałowałam go w policzek na pożegnanie i odeszłam
W sumie ucieszyłam się, że idziemy na tę imprezę. To chyba lepsze niż siedzenie w domu i rozmyślanie. Gdy weszłam do domu od razu ruszyłam do szafy, ponieważ chciałam wybrać sobie strój, w którym pójdę.
Trochę mi z tym zeszło, więc zanim się obejrzałam było już wpół do szóstej. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Potem nałożyłam podkład, puder i delikatnie podkręciłam rzęsy czarną maskarą. Następnie pobiegłam na górę w szlafroku i ubrałam jasną, koronkową sukienkę oraz kremowe lity.
Michał przyjechał po mnie już za dwadzieścia. Gdy zadzwonił do drzwi, pobiegłam szybko otworzyć.
-Wow - powiedział
-No co? - zapytałam zawstydzona
-Ślicznie wyglądasz- stwierdził
-Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go
-To co idziemy? - zapytał
-Tak, tylko wezmę torebkę - powiedziałam
-Rodzice nie mieli nic przeciwko ? - chciał się upewnić
-Spokojnie, dzwoniłam do mamy- zgodziła się - uśmiechnęłam się
-To super - powiedział szczerze
Weszliśmy do samochodu.
-Znam twojego kumpla? - zapytałam
-Możliwe, że z telewizji - uśmiechnął się
-Może coś więcej mi powiesz? - zapytałam
-Zobaczysz na miejscu - powiedział
Po dziesięciu minutach dojechaliśmy do pięknej, ogromnej willi.

Z dala było już słychać muzykę. Nie miałam pojęcia, kto tu mieszka. Doszliśmy do drzwi, które otworzył nam...
WOJTEK SZCZĘSNY!!!
-O, Michał, siemka - przywitał się z moim chłopakiem i przybili sobie piątke
-Witam miłą panią - powiedział szarmancko i pocałował moją dłonie - Jestem Wojtek
-Eliza , miło mi - powiedziałam i uśmiechnęłam się
Weszliśmy do środka.
-Michał! Nie mówiłeś nic, że znasz Szczęsnego - powiedziałam
-Jakoś tak nie  było okazji. Chciałem zrobić Ci niespodziankę - wytłumaczył
-No kochani -podszedł do nas Wojtek - poczęstujcie się. Zaraz powinien dojechać Piszczu i Lewy
-Lewy? - prawie zakrztusiłam się wodą
-No tak, Robercik. Ma przyprowadzić jakąś nową laskę - powiedział i odszedł
-Słyszałeś? Wychodzimy - powiedziałam
-Elizka, spokojnie. Po prostu ignoruj go. Niech widzi, że i bez niego jesteś szczęśliwa - powiedział
-Co ja bym bez ciebie zrobiła - powiedziałam
Po chwili poszliśmy zatańczyć. Przetańczyliśmy chyba ze trzy piosenki, kiedy poczułam TEN zapach perfum i głos:
-Odbijamy
Był to oczywiście Lewandowski.
-Chyba sobie żartujesz ? - powiedziałam chcąc wyrwać się
-Przestań Elizo, wiesz, że ja tylko Ciebie kocham - powiedział
-A ta laska? - zapytałam
-To moja kuzynka idiotko - powiedział i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów
-Z kuzynką się całowałeś, tak? - zapytałam
-W policzek - powiedział
-O czym miałam wiedzieć? - zapytałam
-O niczym. - stwierdził i szepnął- Kocham Cię
-Mam już chłopaka - powiedziałam
-Jakiego? - zapytał
-Michała - i podążyłam wzrokiem, aby go poszukać
-Czekaj, czy to nie przypadkiem on? - zapytał wskazując na jgościa całującego się z jakąś laską
-Mmmichał? Tak, to on - wykrzyknęłam i podeszłam do nich
-Co ty wyprawiasz? - zapytałam ze łzami w oczach - Piłeś coś?
Wtedy on się do mnie odwrócił i zobaczyłam, że tamta laska to była.. MARLENA  Skąd się tu wzięła?
-Ty zdziro, fałszywa przyjaciółko ! - krzyknęłam i wybiegłam na dwór
Wszystko to widział Lewy. Gdy zobaczył, że wybiegłam na zewnątrz, zrobił to samo. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam pod drzewo  i usiadłam. Zalałam się łzami. Pieprzony Michał! Oszukał mnie, zresztą MarlenA też! Jak ja mogłam być taka głupia. Sądziłam, że to Lewy mnie oszukał.
-Eliza - podbiegł do mnie Robert - nie płacz- usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił
-Ale, ale on , ja myślałam, że ty - wydukałam przez łzy
-Już cicho - szepnął i poczułam znowu te cudowne perfumy. Wtuliłam się w jego koszulę
Siedzieliśmy tak z godzinę. W totalnej ciszy. Tego mi trzeba było.
-Możemy już wracać? - zapytałam
-Oczywiście - powiedział - Tylko pójdę do Wojtka i powiem, że już wszystko ok - stwierdził
Wojtek wrócił z Lewym
-Michał to kompletny debil , teraz dopiero to zauważyłem - powiedział
-Wiem. Nie chcę mieć już z nim nic wspólnego. Z Marleną też. Tak zachowuje się przyjaciółka? - zapytałam
Potem Lewy mnie odwiózł do domu. Zatrzymaliśmy się przed bramą do mojego domu.
-Dziękuję za wszystko - powiedziałam, a Robert nachylił się nade mną i mnie pocałował. Znowu poczułam ten jego zapach, te świetne perfumy. Poczułam się jak w niebie
-Muszę już iść - uśmiechnęłam się i wyszłam
Gdy byłam przy furtce pomachałam mu jeszcze i weszłam do domu
-Co tak wcześnie ? - zapytała mama
-Impreza nie była udana - powiedziałam
-W sumie dobrze, że nie szlajasz się po nocy - uśmiechnęła się mama

Poszłam na górę, do pokoju i otworzyłam pamiętnik. Musiałam to wszystko zapisać.
Odłożyłam pamiętnik i zasnęłam wtulona w poduszkę.
_________________________________________________________________________
Kochani jest rozdział ! :))))
Mile widziane komentarze 
+ INFORMACJA
WYJEŻDŻAM I PRZEZ 11 DNI NIE BĘDĘ MIAŁA MOŻLIWOŚCI DODAWANIA POSTÓW. 
DZIĘKUJĘ <3 
Do następnego kochani ;**


piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 6

O jedenastej byłam umówiona z Michałem. Wstałam o dziewiątej, spięłam włosy w koka i zjadłam ze smakiem śniadanie. Potem ubrałam się. Bardzo zależało mi na tym, aby dobrze wypaść, więc założyłam spódnicę, czarny top i  lity.
Wyszłam z domu. Było wyjątkowo ciepło jak na listopad - 23 stopnie.  Szłam sobie powoli ulicą. Dochodziłam powoli do kawiarni, kiedy ... zobaczyłam ROBERTA!!!
Stał przed kawiarnią. Chciałam podbiec, ale nagle podeszła do niego jakaś laska i oni się pocałowali !!!!
O NIE! Tego już za wiele! Mimo tego, że miałam zamiar spotkać się z Michałem, nigdy bym się z nim nie pocałowała, bo przecież z drugiej strony czułam coś do Roberta!
Biegłam do domu jak najszybciej. Nie myślałam już wcale o spotkaniu z Michałem. Teraz to się nie liczyło. Miałam dość wszystkiego i wszystkich.
Właśnie przebiegałam przez pasy, gdy usłyszałam dźwięk hamującego samochodu. Miałam dużo szczęścia , że mnie nie przejechał
-Jak chodzisz idiotko? - wyszedł z samochodu młody blondyn
-Jaaa , yyy, bardzo przepraszam - rozpłakałam się i uciekłam
-Poczekaj ! - zaczął wołać - To ja przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem - powiedział
Nie słuchałam go, biegłam przed siebie.
Dobiegłam do domu, otworzyłam drzwi i rzuciłam się na łóżko w moim pokoju. Zaczęłam płakać do poduszki. Nie wiem ile tak , płakałam, godzinę , może dwie, ale potem wyciągnęłam pamiętnik i zaczęłam pisać.

Miałam po prostu wszystkiego dość.  Z jednym strony nie obchodziło mnie to, a z drugiej to ja tylko udawałam.
Dostałam esemesa od Michała:
Czemu nie przyszłaś? Coś się stało?
Ja:
Mógłbyś do mnie przyjść. Wszystko Ci wytłumaczę
Michał:
ok. Będę za 10 minut
Poszłam na dół, zrobiłam nam po kubku gorącej herbaty.
Po chwili do drzwi ktoś zadzwonił. Był to oczywiście Michał. Poszliśmy do mnie do pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Mów co się dzieje - powiedział biorąc łyk herbaty
-A więc, widziałam Roberta - powiedziałam
-Lewandowskiego? - zapytał
-No tak, przecież ci mówiłam, że... - nie dokończyłam
-Że ? - zapytał się
-Wydawało mi się, że on coś do mnie czuł. - powiedziałam
-A on co? - spytał
-Widziałam go jak całował się z jakąś laską - wybuchłam i zaczęłam płakać
Michał na początku zastygł, ale chwilkę potem objął mnie ramieniem i mocno się do mnie przytulił.
-Nie przejmuj się tym debilem - powiedział cicho
Gdy już wystarczająco się wypłakałam , Michał odsunął się ode mnie i powiedział:
-Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie
Moje serce zabiło mocniej, poczułam motylki w brzuchu.
Potem przysunął się do mnie bliżej i pocałował mnie. Było cudownie, chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.
Po chwili powiedział:
-Od dawna chciałem to zrobić
-A Marlena? - zapytałam
-Naprawdę nie wiedziałaś, że do Marleny nic nie czułem, chciałem zrobić ci na złość, ale potem zrozumiałem swój błąd i doszedłem do wniosku, że takim idiotycznym zachowaniem na pewno cię nie zdobędę - przyznał
-Uwielbiam Cię - powiedziałam i przytuliłam się do niego
***
Po godzinie Michał już szedł do domu, bo stwierdził, że musi pomóc jeszcze tacie.
Czułam się taka szczęśliwa, po prostu naćpana szczęściem.
_________________________________________________________________
Dzisiaj troszkę krótki, ale będą dłuższe :D
Następny post za 10 KOMENTARZY ;)
;****

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 5

Rano obudziłam się taka ... po prostu szczęśliwa. Jednak przypomniałam sobie, że Lewy już dzisiaj w nocy miał samolot do Dortmundu. Poczułam lekką pustkę, ale obiecał, że za tydzień mnie odwiedzi.
Ubrałam się w leginsy i bluzkę i poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie tosta i kakao do picia.
Po posiłku poszłam pobiegać. Lubię tak czasem wyłączyć się na godzinkę, nałożyć słuchawki na uszy i tak zwyczajnie biec przed siebie.
Założyłam trampki i wyszłam na ulicę. Zaczęłam biec. Włączyłam sobie It't time i biegłam przed siebie. W pewnej chwili tak się zamyśliłam, że na kogoś wpadłam
-Przepraszam - wydukałam zbierając się z ziemi
-Eliza? - zapytał... Michał
-Tak, a niby kto? - warknęłam
-Nie bądź na mnie zła - powiedział i pomógł mi się podnieść
-Nie jestem zła - powiedziałam
-Przecież widzę - stwierdził
-No, dobra. Trochę - przyznałam
-Chodzi Ci o Marlene? - zapytał
-Tak - wyszeptałam
-Przepraszam Cię, ale skoro mnie nie chciałaś to .. . - nie dokończył
-To poleciałeś do mojej najlepszej przyjaciółki? - zapytałam
-To nie tak, jak myślisz. Nie jestem jakimś playboyem - stwierdził oburzony
-Nie jesteś? W takim razie świetnie udajesz - powiedziałam i odwróciłam się
-Eliza, poczekaj ! - krzyknął
-Czego chcesz? - wydarłam się
-Może ty chcesz ze mną być ? - zapytał z błyskiem w oku
-Chyba Cię główka boli! - wykrzyczałam
-Czyżbyś znalazła sobie jakiegoś frajera? - zapytał ironicznie
-Nie powinno cię to obchodzić - powiedziałam
-Czyli jednak? - łobuzersko się uśmiechnął
-Mhmm, tak Lewandowski, Robert Lewandowski , znasz może ? - powiedziałam ze złośliwym uśmiechem i odbiegłam zostawiając zszokowanego Michałka.
Tego dnia nie miałam już ochoty na bieganie, więc wróciłam do domu. Włączyłam sobie jakiś film i spokojnie obejrzałam, kiedy dostałam esemesa.
Co to miało być? Szczerze powiedziawszy bardzo się wystraszyłam, tym bardziej, że byłam sama w domu. Wyłączyłam telewizor i siedziałam na kanapie nie ruszając się. Nagle usłyszałam jak ktoś puka w szybę. Odwróciłam się i ujrzałam nieznanego mi mężczyznę. W ręce miał nóż, a na głowie kominiarkę.
-Boże ! - krzyknęłam, a w tej samej chwili mężczyzna wybił szybę w salonie i wszedł do domu
-POOOMOCCYYYY! - wybiegłam jak poparzona na dwór i biegłam przed siebie
Po drodze upadłam i co gorsze nie mogłam wstać . Chyba złamałam nogę. Zaczęłam syczeć z  bólu. Jakaś kobieta podeszła do mnie i powiedziała:
-Spokojnie, jestem lekarzem
-Auuu, boli - powiedziałam
-Wygląda to na złamanie, dzwonię po pogotowie - stwierdziła - Zadzwonię po syna, poczeka z tobą, bo ja spieszę się do pracy - powiedziała
Po dwóch minutach przyszedł jej syn, który okazał się ... Michałem
-Michał, ta dziewczyna złamała nogę, pojedziesz z nią do szpitala, dobrze? 
-Eliza? - zapytał z niedowierzeniem
-To wy się znacie? - zdziwiła się jego mama
-No tak, chodzimy razem do szkoły - przyznał
-No nic, ja juz muszę iść - powiedziała i pognała w stronę przystanku
-Jak to sobie zrobiłaś? - zapytał Michał
-Ktoś włamał się do mojego domu! - powiedziałam
-Co?- wykrzyknął
- Najpierw dostałam esemesa, że ktoś mnie obserwuje, a potem jakiś facet włamał się do salonu i ja wybiegłam i upadłam - zaczęłam płakać
-Nie płacz - Michał mnie przytulił i o dziwo nie odtrąciłam go
-Dzwonię po policję - powiedział i wykręcił numer
Po dziesięciu minutach karetka przyjechała i zabrali mnie, a Michał jechał ze mną. Był taki chamski w stosunku do mnie,  a teraz wyglądał na zatroskanego. Cały czas się dopytywał, czy boli i jak się czuje.
W szpitalu okazało się, że mam niegroźne złamanie, ale gips muszę nosić przez miesiąc.
-Zadzwonię po mamę - powiedziałam i wykręciłam numer
Po pół godzinie mama była po mnie . Michał pomagał mi iść. Na mój widok mama krzyknęła:
-Boże, dziecko - podbiegła
-Mamo, to tylko złamanie- powiedziałam
-Boli Cię ? -zapytała
-Trochę - przyznałam
-Kto Cię tu zawiózł? - zapytała się
-Karetka, ale mama Michała po nią zadzwoniła - powiedziałam
-Podziękuj mamie - zwróciła się do niego
Po godzinie byliśmy już w domu. Jeśli chodziło o to włamanie, na szczęście policja zjawiła się w porę i złamała złodzieja. Okazało się, że był to zwykły kieszonkowiec, który chciał spróbować czegoś więcej. Jak widać - nie udało mu się.Nie skradł nic - nie zdążył.
Wieczorem ku mojemu zdziwieniu Michał do mnie napisał:
Michał:
Hej
Ja:
Siemka ;)
Michał:
Przepraszam za moje żałosne zachowanie
Ja:
Zapomnijmy o tym
Michał:
To znaczy, że przeprosiny przyjęte?
Ja:
Tak, za to co dla mnie dziś zrobiłeś ;)
Michał:
To nic wielkiego. W ramach przeprosin zapraszam Cię jutro na kawę
Ja:
Mhmm, ok ;)
Michał:
Świetnie, to o 11 w kawiarni?
Ja: 
OK :D
Michał: 
Świetnie :) Do zobaczenia :)
Ja:
paaa

Nagle uświadomiłam sobie, że Michał jest mi naprawdę bliski. Przeprosił za swoje zachowanie i na dodatek zaproponował spotkanie. Serce zaczęło mi mocniej bić, a do drugiej w nocy nie mogłam zasnąć, bo cały czas o nim myślałam. Jest jeszcze Lewy... Jednak nie odezwał się dziś, a na dodatek związki na odległość nie mają szans.
Michał i Marlena już nie są razem, bo Lenka nie była jeszcze gotowa, jak mi to wytłumaczyła.
Kogo wybrać?
______________________________________________________________
Powstał 5 rozdział :)
Jak widzicie Eliza ma poważny problem, bo chyba darzy sympatią obu panów. Jak to wszystko się rozwiąże? Przekonacie się już niebawem
Miłego dnia i dziękuję za komentarze + proszę o więcej , bo niesamowicie motywują :)
~Gabu




poniedziałek, 5 sierpnia 2013

FANPAGE !!!!!

Jeśli chcesz być na bieżąco z rozdziałami -
LAJKNIJ TĘ STRONKĘ - 
  
TO JEST MÓJ FANPAGE :)))

Rozdział 4

Wracając do domu zastanawiałam się jak zakończyć tak miło rozpoczęty dzień. Miałam jeszcze przed sobą całe słoneczne popołudnie. Postanowiłam, że spędzę resztę czasu samotnie. Oczywiście nie miałam zamiaru zadręczać się jakimiś myślami czy płakać do poduszki. Chciałam po prostu troszkę o siebie zadbać i obejrzeć jakąś fajną komedię.
O piętnastej zjadłam sobie pyszny obiad przygotowany przez moją mamę - gotowane warzywka z gulaszem i ryżem. Odkąd wyszłam ze szpitala mama zaczęła bardziej dbać o to, aby posiłki było urozmaicone i zdrowe. W sumie cieszę się, bo ten rodzaj kuchni bardzo mi smakuje.
Potem poszłam do łazienki. Zapaliłam sobie w okół kilka zapachowych świeczek i włączyłam moją ulubioną muzykę. Nalałam sobie prawie całą wannę gorąco wodą i powoli zanurzyłam się w cieplutkiej cieczy. Po kąpieli nałożyłam sobie na twarz maseczkę z  zielonej glinki, a na oczy nałożyłam ogórki. Owinięta w ręcznik poszłam położyć się na kanapie. Po kilkunastu minutach zmyłam maseczkę, nałożyłam krem nawilżający i pomalowałam sobie paznokcie.
Czułam się taka wypoczęta i czysta :) Od dawna brakowało mi takich kilku godzin dla siebie.
Potem włączyłam sobie komedię 'Jak dorwać byłą' . Oglądałam film, popijając owocową herbatę.
Potem weszłam szybko na fejsa i położyłam się spać.
***

Rano pogoda znowu była nieciekawa. Padał deszcz i wiał nieprzyjemny wiatr, dlatego ubrałam się odpowiednio. Założyłam brązowe rurki, koszulę i sweterek.
Zjadłam muesli z jogurtem i zrobiłam sobie ciepłą herbatkę. Mama dodała mi jeszcze konfitury wiśniowej do niej (Kochana mamusia).
Zwolnienie od szkoły miałam jeszcze przez trzy dni, więc postanowiłam skorzystać i umówić się z Robertem w kawiarni.
Napisał do mnie rano, czy możemy się spotkać - oczywiście ja od razu się zgodziłam.
Szłam sobie pod parasolem do kawiarni, kiedy ktoś chwycił mnie od tyłu.
-Hejo - to był Robert
-Wariacie, przestraszyłeś mnie - powiedziałam
-Oj tam, oj tam - wzruszył ramionami - Cieszę się, że cię widzę
-Fajnie, że mam wolne od szkoły - powiedziałam
-Tym bardziej, że ja już wyjeżdżam, znaczy się jutro mam samolot do Dortmundu - powiedział
-O nie - poczułam smutek
-Nie smuć się, chodź, pogadamy w środku, bo na dworze zimno.
Weszliśmy do przytulnej kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku pod ścianą. Po chwili przyszła kelnerka.
-Dzień dobry, co podać państwu ? - zapytała
-Hmm, może ja poproszę - zaczęłam przeglądać kartę 
-Bardzo polecam szarlotkę na ciepło. Dziś taki deszczowy, zimny deszcz, idealnie się nadaje - kelnerka była bardzo miła
-W takim razie poproszę i może jeszcze do tego herbatę - powiedziałam
-Dla mnie to samo - dodał Robert
-Dobrze. Zamówienie będzie do pięciu minut - uśmiechnęła się i odeszła
-Była bardzo miła - powiedział Robert
-Dziwisz się jej? - zaśmiałam się
-Mówisz o mnie? - spytał
-Przecież nie na co dzień przychodzi tu gwiazda piłki nożnej - stwierdziłam
-Jaka tam gwiazda - machnął ręką
-Nie dość, że gwiazda to jeszcze skromna. :) - uśmiechnęłam się
-Wyjeżdżam do Dortmundu na kolejne cztery miesiące - powiedział
-Ile? - zdziwiłam się
-Nie martw się, będę przyjeżdżał - powiedział
-Raz na dwa tygodnie ? - zapytałam
-Coś takiego - przytaknął 
-Chyba zwariuję, dwa tygodnie bez ciebie - powiedziałam
-Ja będę się chyba ciął - powiedział i oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem
Po chwili przyszła kelnerka z naszym zamówieniem.
-Mhmm , wygląda smakowicie - przyjrzałam się szarlotce
-Zapewniam panią, że taka jest - powiedziała kelnerka

Ciasto było przepyszne, herbatka ciepła, taką jaką lubię.
Rozmawialiśmy z Robertem praktycznie o wszystkim - o naszej rodzinie, o zainteresowaniach, o przyjaciołach. 
Zeszło nam chyba z dwie godziny, ale to był świetnie spędzony czas.
-To co? Chyba się zbieramy - powiedziałam
-Ok - Lewy położył banknot na stoliku i wyszliśmy
Na dworze było bardzo zimno, więc aż zatrzęsłam się. Robertowi nie uszło to uwadze, dlatego objął mnie w pasie. Poczułam od niego bijące ciepło. Było mi tak przyjemnie, więc gdy się rozstawaliśmy, rzuciłam mu się na szyję i powiedziałam:
-Wracaj szybko 
-Postaram się - powiedział i pocałował mnie w policzek
Gdy wracałam do domu byłam najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Mimo tego, że Lewy wyjeżdżał, wiedziałam, że wróci. :)
Mimo tego, że padał deszcz, było zimno i pochmurno ja miałam rumieńce na twarzy. Zaczęłam tańczyć po ulicy i uśmiechać się do przypadkowych ludzi.
-Jesteś chora ? - zapytał jeden z przechodniów
-Nie, po prostu zakochana
_______________________________________________________________________
Kochani moi! Jest czwarty rozdział, troszkę krótki, ale spokojnie- akcja się rozkręci :)
Już niedługo pojawi się link do strony na facebooku, abyście zawsze byli na bieżąco z rozdziałami.
PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ
Chciałabym wiedzieć ile Was jest :)
+ dziękuję za wsześniejsze komentarze, jesteście niesamowici <3
~ Gabu~