Obudziły mnie promienie słońca. Było dosyć zimno, ale słonecznie. Ubrałam leginsy i wielki granatowy sweter. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole czytając poranną prasę, gdy do kuchni weszła mama .
-Hej córcia , jak czuje się Robert? - zapytała
-Świetnie , lekarze mówią, że to cud. - stwierdziłam
-Cud, czy nie cud, ważne , że się wybudził - uśmiechnęła się
-Tęskniłam za nim - powiedziałam
-Najważniejsze jest to, że go nie opuściłaś - rzekła
-Tak, wiem mamo - odpowiedziałam
-Zaparzyłabyś mi kawki? - zapytała błagającym wzrokiem
-Oczywiście - powiedziałam i wstałam, aby nastawić wodę.
-Mamo? - zapytałam sypiąc do kubka dwie łyżeczki czarnej kawy
-Słucham - powiedziała
-Czy ty jesteś zadowolona, z tego, że ja i Robert jesteśmy razem? - zapytałam patrząc na nią ukradkiem
-Yhm, Elizko, na początku razem z tatą bardzo się obawialiśmy. Wiesz, Robert jest od ciebie starszy, ale teraz zrozumieliśmy, że się kochacie. Choćby ty, że nie zostawiłaś go, czuwałaś i modliłaś się za niego. Mówiąc krótko - skoro ty jesteś szczęśliwa to ja też - uściskała mnie niespodziewanie
-Dziękuję mamo, że to rozumiesz - powiedziałam i podałam mamie kawę
Potem poszłam do swojego pokoju i zaczęłam myśleć nad tym, co powiedziała mi mama. Czekałam na niego, nie przestraszyłam się okropnej choroby i zostałam przy Robercie.
Włączyłam sobie Counting Stars i totalnie odpłynęłam. Myślałam o wszystkim - o moich celach w życiu. tak naprawdę nie mam jeszcze dokładnie sprecyzowane co chcę robić. Wiem jedno - coś związanego ze sportem. Dzięki Robertowi, tak bardzo pokochałam ten sport.
Potem zaczęłam myśleć, jak ja się zmieniłam. Przecież jeszcze nie dawno byłam zapatrzoną w siebie laleczką, a teraz? Wypadek Roberta dużo zmienił, ale też miłość, którą się darzymy. No cóż, przecież bez kozery powstało przysłowie : 'Miłość uskrzydla'.
Była sobota, więc miałam wolne. Chciałam zadzwonić do Roberta, ale uprzedził mnie.
-Hej księżniczko - usłyszałam głos w słuchawce, od którego zawsze serce szybciej mi biło
-No cześć - powiedziałam
-Masz ochotę gdzieś dziś wyjść? - zapytał
-A ty nie masz odpoczywać ? - zaśmiałam się
-Oj tam, oj tam, zgódź się, bo chyba nie wytrzymam, tęsknie - powiedział
-Widzieliśmy się wczoraj głuptasku - stwierdziłam
-To stanowczo zbyt długo - powiedział to tak poważnie, że wybuchłam śmiechem
-Nie rób mi tego - kontynuował
-No dobrze, już, już - próbowałam go uspokoić, co przez telefon graniczyło z cudem
-Nie rozłączę się, dopóki się nie zgodzisz - stwierdził
-No dobrze moja ty Lewizno ! Chciałam Cię trochę przetrzymać - uśmiechnęłam się
-Oj ty, policzymy się - powiedział
-Już nie mogę się doczekać, to u mnie za godzinę ? - zapytałam
-Pewnie, przyjdę księżniczko, buziaczki - powiedział i rozłączył się
Postanowiłam trochę się ogarnąć i przebrałam się w czerwone rurki i bluzę. Do tego ubrałam trampki i już byłam gotowa. Postanowiłam jeszcze powiadomić mamę o moich zamiarach.
-Mamo - zajrzałam do kuchni, gdzie zastałam mamę obierającą marchewkę - Wychodzę z Robertem
-Tak? To wpadnijcie dziś na obiad - zaproponowała
-No, hmm, wiesz mogę się go zapytać - odpowiedziałam
-Pewnie, zapytaj się i daj mi znać - mrugnęła do mnie porozumiewawczo
-Ok, mamuś, to ja lecę, paaa - pożegnałam się
Wyszłam przed bramę. Roberta jeszcze nie było. Trudno było się dziwić, gdyż miał jeszcze dziesięć minut czasu. Jednak gdy owe minuty minęły, zaczęłam się już trochę denerwować, ale po pięciu minutach ujrzałam nareszcie mojego księcia.
-Proszę, to dla ciebie - podał mi prześliczne róże
-Ojej, dziękuję, za co? - zapytałam
-Za to, że jesteś najlepszą dziewczyną na świecie - pocałował mnie
-Spóźniłeś się - zaśmiałam się
-W kwiaciarni była gigantyczna kolejka, ciesz się, że jestem - przytulił mnie
-Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo - szepnęłam
-Hm, to co skoczymy gdzieś? Kawiarnia, kino, teatr? Na co masz ochotę? - zapytał
-Posłuchaj Robert, moja mama zaprasza Cię do nas dziś na obiad - powiedziałam
-To miło z jej strony, ale nie chciałbym sprawiać kłopotu - przyznał
-Sprawisz jej kłopot jak nie przyjdziesz, przy okazji dodam, że moja mama robi najpyszniejsze spaghetti na świecie - uśmiechnęłam się
-Oo, to w takim razie nie mam wyjścia - powiedział, a ja wysłałam esa do mamy, że pojawimy się na obiedzie.
-To może w takim razie przejdziemy się po parku? - zapytał
-Pewnie - powiedziałam
Szliśmy sobie alejkami trzymając się za rękę. Park był raczej pusty. Jesienne liście leżały na chodnikach, a słoneczko delikatnie ogrzewało nas swoimi promieniami. Usiedliśmy na ławce. Oparłam się o ramię Roberta i tak wpatrzeni w jakichś punkt, siedzieliśmy sobie kilka minut. Nagle Robert delikatnie się ode mnie odsunął i uklęknął !!!!!
-Elizo - powiedział wyciągając pierścionek - Czy zostaniesz moją żoną?
-Boże , taak - powiedziałam przyjęta, a Robert nasunął na mój palec śliczny pierścionek z diamencikiem
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - krzyknął uradowany
-Jeszcze głośniej skarbie - skarciłam go śmiejąc się
-Jestem najszczęśliwszy na calym świecie ! Kocham Elize - mówiąc krótko - wydarł się, tak , że przechodnie zaczęli się oglądać
-Gratulacje - ktoś rzucił przechodząc
-Nie wierzę, że się zgodziłaś - powiedział
-Przecież wiem, że Cię kocham - stwierdziłam
-Jesteś najcudowniejsza na ziemi - powiedział i pocałował mnie
Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o obiedzie, ale co tam obiad.
Robert mi się oświadczył ! Mój kochany , własny świat <3
____________________________________________________________________
Zdziwieni? ;) Ja w sumie sama w to nie wierzę, ale nie sądzicie, że wypadek Roberta tylko jeszcze bardziej umocnił ich uczucie? Zobaczcie , tyle przeciwności - wszystkie pokonali. ;)
Do następnego kochani ;***
Gabu ;*
świetny i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńmogłabyś mi dawać znać kiedy bd następne rozdziały na ask'a ? http://ask.fm/ola9683
Wow!! Świetnie <3
OdpowiedzUsuńwow ;) fajny *.*
OdpowiedzUsuńsuper czekam z nie cierpliwością na kolejne :P
OdpowiedzUsuń